W scenariuszu wykorzystano: podręcznik do klasy I „Wesoła Szkoła”cz.5, wiersz Jana Brzechwy „Pali się”, fragmenty lektury „Jak Wojtek został strażakiem” Czesława Janczarskiego, piosenkę pt. „Płonie dom” – kaseta WSiP klasa I
Dzień Strażaka” – scenariusz inscenizacji
(opracowany przez Annę Danilewicz Szkoła Podstawowa w Zubowicach)
SCENOGRAFIA:
Po prawej stronie sceny na ścianie zawieszona tablica, ustawione stoliki szkolne i krzesełka. Po lewej stronie sceny stoi parawan, na nim zawieszone mundury strażackie i przyczepiony drogowskaz „Kozie Różki”. Na środku sceny obok parawanu stoi ręczna syrena strażacka.
PODKŁAD MUZYCZNY:
Odgłos jadącego wozu strażackiego, podkład muzyczny do piosenki „Płonie dom”.
POSTACIE:
Wojtek Pani Nauczycielka Dzieci Strażacy Komendant Profesor
Nauczycielka: Dzień dobry. Drogie dzieci, przed chwilą dostałam list od nieznanego nadawcy. Proszę Cię (Ewelinko) odczytaj go.
Dziecko 1: (bierze list do ręki i czyta głośno)
„Czasem wystarczy iskra mała, by straż pożarna pracę miała. Pamiętaj, z ogniem żartów nie ma , bo często życie to ich cena”.
Nauczycielka: Jak myślicie, kto mógł wysłać takie ostrzeżenie i w jakim celu?
Dziecko 2: To strażacy wysłali ten list, aby przypomnieć wszystkim jak niebezpieczne są pożary i praca strażaków.
N: Masz rację (Łukaszu). W takim razie posłuchajcie uważnie tekstu pt. „Strażacy w akcji” (czyta tekst, następnie zadaje pytania)
Ktoś krzyknął do słuchawki: - Pali się! Mieszkanie na czwartym piętrze przy ulicy Ogrodowej 10! Strażacy biegną do wozu strażackiego i ruszają do akcji. Jadą na sygnale: -iiaa, -ia, -ia… Wszystkie samochody zjeżdżają im z drogi. Dojeżdżają na miejsce w ciągu pięciu minut. Bury dym i języki ognia wydostają się z okna. Strażacy w okamgnieniu wspinają się po drabinie na górę. Idą w ruch bosaki, toporki, gaśnice i gumowe węże. Strumienie wody tłumią groźne płomienie. No, i udało się! Pożar ugaszony. Strażacy powoli zdejmują hełmy. Jeden z nich jest lekko ranny. Tłum gapiów bije brawo bohaterom akcji. Zmęczeni wsiadają do wozu strażackiego i wracają do bazy.
N: W jakiej akcji brali udział strażacy?
Dziecko 3: W gaszeniu pożaru mieszkania przy ulicy Ogrodowej 10.
N: Jakiego sprzętu użyli do gaszenia pożaru?
Dziecko 4: Użyli: bosaków, toporków, gaśnic, gumowych węży.
N: Jak zakończyła się ta akcja?
Dziecko 5: Pożar został ugaszony.
N: Gdzie najbliżej znajduje się siedziba Straży Pożarnej?
Dziecko 1: To proste pytanie. Obok naszej szkoły.
N: I jeszcze jedno. Czy pamiętacie numer telefonu do Straży Pożarnej?
Wojtek: Ma się rozumieć! Ten numer to 998.
N: Bardzo ładnie. Jak widzę niczym nie mogę Was zaskoczyć. Może z zagadkami nie pójdzie Wam tak łatwo. Zagadka 1: „Nie pochwala świecy, nie lubi ogniska, Gdy staje do pracy, woda z węża pryska”
Dzieci: Strażak
N: To chyba była zbyt łatwa zagadka. To może jeszcze jedna. Zagadka 2: „Jest czerwony niczym rak, ma przed sobą prosty szlak. Bo gdy głośno sygnał daje, stają auta i tramwaje”
Dzieci: Wóz strażacki
N: Bardzo dobrze odpowiadacie. Przypomniałam sobie jeszcze, że w domu mieliście się przygotować do opowiadania o bohaterskim czynie Wojtka.
Dziecko 6: A możemy zrobić przedstawienie?
N: Proszę bardzo (nauczycielka siada za biurkiem, a dzieci przygotowują się do przedstawienia, chłopcy przebierają się w mundury strażackie, mają hełmy i toporki)
Dziecko 1: Lasem, łąką, polem biegną kręte dróżki. Zawiodą nas one do wsi Kozie Różki. Ta wioska od dawna w okolicy słynie ze straży pożarnej najdzielniejszej w gminie. Mają tu strażacy samochód czerwony. Na szerokich kołach czarne lśnią opony. Mają sprzęt strażacki, bogaty, nie skąpy: drabiny, gaśnice, sikawki i pompy. Wszystko zawsze działa sprawnie jak należy. A strażacy tutaj – to sam kwiat młodzieży. Zgrabni, silni, młodzi, opaleni chłopcy. Dumni są z nich swoi, a chwalą ich obcy. Każdy z nich ma mundur, toporek ze stali i hełm, w którym słońce złotą świeczkę pali. W środku wioski stoi dom nie byle jaki – strażacka remiza.
Napis tam jest taki: OCHOTNICZA STRAŻ POŻARNA WE WSI KOZIE RÓŻKI
Dziecko 2: Hej, strażacy, ochotnicy, znani w całej okolicy! Oto mały Wojtek marzy, żeby z wami służyć w straży.
Wojtek: Chciałbym gasić z wami ogień, nieść ratunek, nie znać trwogi…
Dziecko 3: Myśli o tym w dzień, a nocą śni o hełmach, co się złocą. Poradzili więc Wojtkowi weseli strażacy, żeby poszedł do kowala. Kowal Bonifacy jest tu komendantem strażackiej drużyny. Serce złote, dusza szczera, chociaż groźny z miny.
Komendant (do Wojtka): Cenię twoje chęci. Będziesz w straży, gdy się z Wojtka przemienisz w Wojciecha!
Dziecko 4: Wraca Wojtek do domu. Idzie dróżką znajomą. Nic go teraz nie cieszy, nawet książka i zeszyt. Las nie nęci go, rzeka. Od zabawy ucieka.
Dziecko 5: Okolicą ech dudni. Będzie burza przed południem! Błyskawice tną jak baty, aż drżą szyby w oknach chaty. Siedzi Wojtek w oknie, patrzy, jak świat moknie. Wtem: huk! Czy to świat się wali? Pożar! Pożar! Dom się pali! Echo grzmotem odpowiada. Piorun trafił w dom sąsiada!... (dzieci śpiewają I zwrotkę piosenki „Płonie dom”)
Dziecko 6: Już ogień na strzechę wdziera się zdradziecko. Naraz słyszy Wojtek: w izbie płacze dziecko. To w płonącym domu, w łóżeczku z wikliny, obudził się Henio, sąsiadowy synek. Ani jednej chwili nie ma do stracenia! Brzdęk – wybita szyba. Wyniósł Wojtek Henia. (dzieci śpiewają II zwrotkę piosenki „Płonie dom”)
Dziecko 1: Już biegną strażacy. Przerwana robota. Samochód z remizy wyskoczył przez wrota.( z kasety odtworzony odgłos jadącego samochodu na sygnale)
I warczy, i pędzi, aż pył bije w oczy. A Wojtek wciąż dzwoni.
Wojtek: Ratunku! Pomocy! (dzieci śpiewają III zwrotkę piosenki „Płonie dom”)
Dziecko 1: Pożar ugaszony. Dzielni są strażacy!
Komendant: Kto dzwonił na alarm?
Strażak 1: Kto małego Henia wyniósł w czasie burzy z dymu i płomienia?
Dzieci razem: To Wojtek! To Wojtek!
Dziecko 2: Otoczyli ludzie Wojtusia dokoła. Ściskają mu ręce, wołają:
Dzieci razem: - Niech żyje!
Dziecko 2: Serduszko Wojtusia radośnie dziś bije…
Dziecko 3: Ujrzał Wojtka z dala sam komendant straży. Podchodzi do chłopca z uśmiechem na twarzy. Ściska dłoń, wąs gładzi. A wąs miał jak wiecha.
Komendant: Czyn ten ciebie Wojtku przemienił w Wojciecha. Niech się wszyscy wkoło dowiedzą dziś o tym: czeka cię nagroda, hełm strażacki, złoty. Będziesz, Wojtku, służył w ochotniczej straży i pojedziesz z nami, gdy pożar się zdarzy. (gratuluje i wręcza hełm)
Dziecko 4: Wraca Wojtek do domu. Idzie dróżką znajomą. Jest wesoły, szczęśliwy.
Wojtek: Strażak ze mnie prawdziwy!
(strażacy zasypiają po akcji)
Dziecko 5: Leciała mucha z Łodzi do Zgierza, po drodze patrzy: strażacka wieża, Na wierzy strażak zasnął i chrapie, w dole pod wieżą gapią się gapie. Mucha strażaka ugryzła srodze, podskoczył strażak na jednej nodze. Spogląda – gapie w dole zebrali się, wkoło rozejrzał się
Strażak 2: – O rety! Pali się! Pożar widoczny, jak na dłoni! - Pożar, panowie! Wstawać, panowie! Dom się zapalił na Julianowie! (wyje ręczną syreną, strażacy się budzą)
Dziecko 5: Z łóżek strażacy szybko zerwali się (wszyscy śpiewają piosenkę „Pali się”)
Dziecko 6: Wyszli na balkon sędzia z sędziną, Doktor choć mocno spał pod pierzyną, wybiegł i patrzy z poważną miną. Z okna wychylił głowę mierniczy, a już profesor z przeciwka krzyczy:
Profesor: Obywatele! Wiadra przynieście! Wszyscy na rynek! Pali się w mieście, dom cały w ogniu, zaraz zawali się! (wszyscy śpiewają „Pali się”)
Dziecko 1: Biegną już ludzie z szybkością wielką: więc nauczyciel z nauczycielką, Fryzjer, sekretarz, telegrafista, no i policjant, rzecz oczywista. Straż jest gotowa w ciągu minuty. Konia prowadzą – koń niepodkuty! Trzeba zawołać szybko kowala, pożar na dobre się już rozpala!
Strażak 3: Prędzej! Gdzie kowal?! To nie zabawka! Dawać sikawkę! Gdzie jest sikawka?!
Dziecko 1: Z pompą zepsutą niełatwa sprawa. Woda do beczki! Beczka dziurawa! Trudno to każdej beczce się zdarza.
Strażak 4: Który tam?! Prędzej, dawać bednarza! Zbierać siekiery, haki i liny! Pali się w mieście już od godziny! (strażacy wybiegają zza parawanu, śpiewają piosenkę „Pali się”)
Dziecko 2: Wreszcie strażacy szybko zebrali się, beczkę zatkali drewnianym czopem, Jadą już, jadą, pędzą galopem. Przez Sienkiewicza, przez Kołłątaja, Prosto w aleję Pierwszego Maja – już przyjechali, już zatrzymali się: (śpiewają „Pali się”)
Dziecko 3: Co to się pali? Gdzie to się pali? Teren zbadali, ludzi spytali i pojechali galopem dalej. Gdzie to się pali? Może to tam? Jadą i trąbią: tram-tra-ta-tam! Jada Nawrotem, Rybną, Browarną, a na Browarnej od dymu czarno, Wszyscy czekają na straż pożarną. Więc na Browarnej się zatrzymali: gdzie to się pali? Tutaj się pali! Z całej ulicy ludzie zebrali się. (śpiewają „Pali się”)
Dziecko 4: Biegną strażacy, rzucają liny, tymi linami ciągną drabiny, Włażą do góry, pną się na mury, tną siekierami, aż lecą wióry! Czterech strażaków staje przy pompie – zaraz się ogień w wodzie ukąpie. To nie przelewki, to nie zabawki! Tryska strumieniem woda z sikawki, Syczą płomienie, syczą i mokną, tryska strumieniem woda przez okno, Już do komina sięga drabina, z okna na ziemię leci pierzyna, Za nią poduszki, szafa, komoda, w każdej szufladzie komody – woda.
Dziecko 5: Kot jest na strychu, w trwodze się miota, biegną strażacy ratować kota. Włażą do góry, pną się na mury, tną siekierami, aż lecą wióry, Na dół spadają kosze, tobołki, stołki fikają z okien koziołki, Jeszcze dwa łóżka, jeszcze dwie ławki, a tam się leje woda z sikawki. Tak pracowali dzielni strażacy, że ich zalewał pot podczas pracy; Jeden z drabiny przy tym się zwalił, drugi czuprynę sobie osmalił, Trzeci na dachu tkwiąc niewygodnie, zawisł na gwoździu i rozdarł spodnie, A ci przy pompie w żałosnym stanie wzdychali: „Pomóż, święty Florianie!”
Dziecko 6: Tak pracowali, że już po chwili pożar stłumili i ugasili. Jeszcze dymiące gdzieniegdzie głownie pozalewali w kwadrans dosłownie, Jeszcze sprawdzili wszystkie kominy, zdjęli drabiny, haki i liny, Jeszcze postali sobie troszeczkę, załadowali pompę na beczkę, Z ludźmi odbyli krótka rozmowę, wreszcie krzyknęli:
Strażak 4: (wszyscy wybiegają zza parawanu)
Odjazd! Gotowe!
Dziecko 1: Jadą z powrotem, jadą z turkotem, jada Browarną, Rybną, Nawrotem, Jada i trąbią: tram-tra-ta-tam! Ludzie po drodze gapią się z bram, Śmieją się do nich dziewczęta z okien i każdy dumnym spogląda okiem:
Dziecko 2: Rzadko bywają strażacy tacy, tacy strażacy – to są strażacy, Takich strażaków potrzeba nam! Tram-tra-ta-tam! Tram-tra-ta-tam!
Dziecko 3: Mucha wracała właśnie do Łodzi; strażak na wieży kichnął. Nie szkodzi. Inni strażacy po ciężkiej pracy myją się, czyszczą – jak to strażacy. Koń w stajni grzebie nową podkową, a beczka błyszczy obręczą nową. Mucha spojrzała i odleciała
Wszyscy: Tak się skończyła historia cała.
W scenariuszu wykorzystano: podręcznik do klasy I „Wesoła Szkoła”cz.5, wiersz Jana Brzechwy „Pali się”, fragmenty lektury „Jak Wojtek został strażakiem” Czesława Janczarskiego, piosenkę pt. „Płonie dom” – kaseta WSiP klasa I
|